Kazanie na Wniebowzięcie NMP – 15 sierpnia

Drodzy Bracia i Siostry,

Na początek muszę się wam dziś do czegoś przyznać. Otóż od jakiegoś czasu zakochałem się w pewnej kobiecie. Wyjątkowej kobiecie. Zacząłem więc ją poznawać, coraz bliżej się jej przyglądać. I co ciekawe ta kobieta mnie z każdym dniem coraz bardziej zachwyca. Lubię o niej czytać, lubię wpatrywać się w jej różne wizerunki, lubię przyglądać się jej pięknemu życiu. A co jeszcze ciekawsze to nawet jestem gotowy za kilka dni zostawić wszystko, aby pójść do Niej – do jej domu. Oczywiście, że tą kobietą jest Maryja. A dlaczego Wam dziś o tym mówię? Wszak dziś jej święto – wszak dziś nie tylko ja, ale przecież cały Kościół zachwyca się pięknem Maryi, która zostaje z duszą i ciałem wzięta do Nieba.

I dziś wraz z całym Kościołem chcę pytać ją: Maryjo jak mamy żyć, abyśmy i my znaleźć mogli się z Tobą w niebie? Maryjo pokaż nam drogę do Nieba? I Maryja nam pokazuje. Uczy całym swoim życiem co robić, by do nieba trafić. Wystarczy tylko dobrze przyglądnąć się jej życiu.

Wystarczy najpierw przyglądnąć się jej wierze. Maryja wierzy. Nie tylko dlatego, że tej wiary nauczyli ją jej rodzice, ale ona wierzy w że to wszystko co dzieje się w jej życiu nie jest przypadkowe. Maryja wierzy w Boga nie tylko wtedy kiedy wszystko układa się w jej życiu ale ona wierzy Bogu zwłaszcza wtedy, kiedy przychodzą w jej życiu trudne, bolesne doświadczenia. Bo czy łatwo jest wierzyć w to co powiedział jej Archanioł Gabriel, kiedy zna się prawo żydowskie i wie o tym co grozi kobiecie, jeśli ją mąż posądzi o cudzołóstwo? Czy myślicie, że łatwo było Maryi wierzyć kiedy widziała, jak Arcykapłani dyszeli żądzą zabicia jej dziecka? Czy myślicie, że łatwo było wierzyć Maryi kiedy jako matka podążała za swym synem krzyżową drogą i widziała jak okrutnie biją i szydzą z jej dziecka? Czy myślicie, że łatwo było Maryi wierzyć, kiedy jako matka widziała, jak ludzie mordowali jej syna, kiedy widziała jego śmierć i trzymała jego martwe ciało w swych ramionach? Wówczas miecz boleści przeszywał jej matczyne serce. A jednak w obliczu tych doświadczeń pozostała wierna Bogu. Nie odwróciła się od Niego. A przez to, że pozostała wierna Bogu doczekała tajemnic chwalebnych w swym życiu– doczekała się nagrody za swą wiarę. I dziś wpatrujemy się w nią jaką w tę, która została wzięta z duszą i ciałem do Nieba.

Drodzy Bracia i Siostry, łatwo jest mówić na co dzień „wierzę” – kiedy w naszym życiu się wszystko układa, powiedzielibyśmy kiedy nam się w życiu powodzi. Ale już trudniej powiedzieć „wierzę” w momentach trudnych naszego życia, kiedy cały świat wali nam się na głowę i wszystko wydaje się przeciwko nam? Czy potrafimy wówczas jak Maryja wytrwać w wierze? I zamiast odwracać się od Boga całkowicie Mu zaufać wierząc w to, że On wie co robi.

Drogi Bracie, droga Siostro, Jeśli grozi Ci jakieś niebezpieczeństwo z powodu twej wiary: odrzucenia, odtrącenia przez innych– wierz jak Maryja. Jeśli twoje ukochane dziecko niesie jakiś krzyż – wierz jak Maryja; a jeśli nawet stajesz w obliczu śmierci bliskiej osoby, bo poronienie, bo nieszczęśliwy wypadek, bo utonięcie, bo samobójstwo – wierz jak Maryja i nie odwracaj się od swego Boga. A On pozwoli i tobie doświadczyć chwalebnych tajemnic życia.

Wróćmy do tej kobiety, o której chcę dziś mówić. Do Maryi. To co mnie w niej zachwyca to nie tylko jej mocna wiara zwłaszcza w niezrozumiałych wydarzeniach swego życia – ale również jej pokora.

Jako matka samego syna Bożego mogła domagać się zaszczytów? Pierwszych miejsc w synagogach? Mogła. Jako matka Chrystusa mogła domagać się, by ją noszono na rękach? Mogła. Jako matka Syna Bożego mogła domagać się by jej usługiwano? Mogła. A ona? A ona się nie wywyższa. Nie wynosi nad innych, nie grzeszy pychą. Bo jest pokorna. Nazywa się SŁUŻEBNICĄ i rzeczywiście nią jest, bo idzie do swej krewnej Elżbiety, spieszy do starszej kobiety będącej w stanie błogosławionym, aby jej usługiwać. Maryja uczy nas pokory, która przecież jest przekierowaniem uwagi z siebie na człowieka obok. Człowiek pokorny potrafi usłużyć drugiemu, zwłaszcza temu, który jest w potrzebie, z racji choroby, stanu w którym się znajduje, czy wieku.

Świat w którym dziś żyjemy potrzebuje ludzi pokornych, którzy będą potrafili dostrzegać drugiego człowieka w potrzebie, którzy będą potrafili innym usłużyć. Polska potrzebuje dziś takich ludzi – ludzi pokornych.

Dziś mówić będziemy wiele o naszej Ojczyźnie, z racji cudu nad Wisłą. I jeśli chcemy patrzeć z nadzieją na przyszłość Ojczyzny – to trzeba nam przestać wychowywać egoistów, zapatrzonych w siebie (powtarzających w kółko: jaki to jestem wspaniały i co mi się od życia należy) a zacząć uczyć młode pokolenia postawy pokory.

A jak to się robi? Zwyczajnie. Usługując innym. Wystarczy ustąpić miejsca osobie starszej w autobusie, czy w kościele; wystarczy zauważyć kobietę w stanie błogosławionym i przepuścić ją w kolejce w sklepie, czy urzędzie; wystarczy pomóc dziecku bezpiecznie przejść przez ulicę, podwieźć sąsiada czy sąsiadkę do lekarza, zrobić komuś zakupy. Życie da nam wiele okazji do tego, by usłużyć drugiemu człowiekowi jak Maryja.

Ale patrzmy dalej na tę kobietę. Tym co mnie w niej zachwyca jest nie tylko jej wiara, nie tylko jej postawa pokory ale także RADOŚĆ którą ona wnosi w życie innych. Przyjście Maryi do Elżbiety napełnia jej dom radością.

Bracia i Siostry, Przypatrzmy się naszym spotkaniom z ludźmi, z krewnymi, z sąsiadami? Co my wnosimy podczas odwiedzin w ich życie w ich domy? W ogóle czy my się jeszcze odwiedzamy? A może już nie, bo przecież zazdrość sprawiła że odgrodziliśmy się od innych wysokim żywopłotem, albo ogrodzeniem i nie chcemy patrzeć i słuchać o tym jak to inni potrafili lepiej od nas urządzić się w życiu (wiecie o czym mówię: lepsze auto, lepszy telewizor, lepsza odzież itp.)? A nie tego nas uczy Maryja i nie tędy droga do nieba. Czasem chrzestni myślą, że istotą spotkania z chrześniakiem, z chrześnicą jest mega drogi prezent , dlatego wpadają na chwilę przy okazji I Komunii wręczają im super drogie zabawki (często niebezpieczne i nie dostosowane w ogóle do wieku dzieci, no bo trzeba przecież się wykazać) i znikają do kolejnej uroczystości jaką będzie wesele, czy może wcześniej 18- stka by na nowo pokazać jak wspaniałym jestem wujkiem, czy ciocią. A przecież istotą spotkania z drugim człowiekiem wcale nie jest prezent, ale sama OBECNOŚĆ, bycie przy człowieku.

Bracia i Siostry, Przypatrzmy się naszym wzajemnym spotkaniom z ludźmi. Ileż nieraz spotkań rodzinnych w naszych domach kończy się w niezgodzie, w kłótni, w wyzwiskach, bójkach, ludzie rozchodzą się poobrażani na siebie, nieraz w nienawiści. A nie tego uczy nas Maryja. Przypatrzmy się dziś naszym spotkaniom z ludźmi. Ileż nieraz spotkań rodzinnych, z drugim człowiekiem, gdzie zamiast radości z przebywania ze sobą – pierwsze miejsce na stole zajmuje alkohol? A nie tego uczy nas Maryja i nie tędy droga do nieba. Czy zauważyliśmy w naszych domach że trwa sierpień, miesiąc abstynencji? I czy zdajemy sobie sprawę z tego, że przez swoją abstynencję ofiarowaną za kogoś kto nadużywa alkoholu mogę go uratować od zguby?

Drogi Bracie, droga Siostro, jeśli chcesz naśladować Maryję, wnoś radość do domów, które będziesz odwiedzał, wnoś radość w życie ludzi, których Pan Bóg stawia na drodze Twego życia. Amen