Kazanie na 29 niedzielę zwykłą rok C

Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie?

Bracia i Siostry, pozwólcie, że od tego pytania zacznę to dzisiejsze kazanie. Trzeba nam dziś zapytać się tu o naszą wiarę? I trzeba sobie w kontekście tego Chrystusowego pytania uświadomić dziś, że WIARA jest wartością, o którą całe życie należy się troszczyć, którą trzeba pielęgnować. Bardzo łatwo jest zagasić w sobie lub w kimś płomień wiary, płomień, który otrzymaliśmy niegdyś na chrzcie świętym, i którego zobowiązaliśmy się strzec, by nie uległ on zagaszeniu. Czy troszczymy się o ten płomień w sobie i wokół siebie? Bo jeśli tej troski z naszej strony zabraknie – to może bardzo szybko pojawić się w naszym życiu NIEWIARA.

W świecie, w którym przyszło nam żyć, każdego dnia, toczy się walka: to walka o dusze ludzkie, to walka o dusze waszych dzieci, walka o dusze młodzieży, ostatecznie walka o ich wiarę, walka o ich sumienia. Przeżywamy dziś kolejny Dzień Papieski, wspominamy osobę papieża Polaka świętego Jana Pawła II. Jakże tu nie przytoczyć jego wezwania, które do nas Polaków skierował niegdyś w Skoczowie: Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, – wołał wówczas Papież, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2).

Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia. Bo złowrogie siły nie śpią, chcą za wszelką cenę dziś zdeformować ludzkie sumienia, zniszczyć ludzkie sumienia. Próbują za wszelką cenę zniszczyć autorytet biskupów i kapłanów, przenosząc winy i zaniedbania pojedynczych osób na wszystkich duchownych i wrzucając ich do jednego worka; są złowrogie siły, które chcą nam za wszelką cenę obrzydzić Chrystusowy Kościół i czynią to często w mediach, w przestrzeni świata wirtualnego, pokazując tylko to co złe w Kościele, a przemilczając ogromne pokłady dobra, które w Kościele mają miejsce, coraz częściej próbuje się pokazać Kościół, jako ten, nietolerancyjny i głoszący mowę nienawiści, a tymczasem prawda jest inna, bo Kościół toleruje każdego człowieka, ale nie może tolerować jego grzechu, a nawoływanie do wierności Bożemu Prawu to nie jest mowa nienawiści, ale troska o zbawienie powierzonych swej pieczy ludzi. Bracia i Siostry, trzeba nam sobie uświadomić dziś na nowo, że Ewangelia, którą nam zostawił nasz nauczyciel Jezus Chrystus to DOBRA NOWINA, w której zostaliśmy wezwani wszyscy do walki o swoje zbawienie i zbawienie innych. Jako ksiądz, jestem nie czuły na słowa ludzi, którzy mi mówią: A co to księdza obchodzi, jak żyję, co robię, i czy wierzę… Bo gdyby mnie to nie obchodziło, to byłbym złym księdzem.

Każdego dnia toczy się w świecie walka o ludzkie sumienia, a ostatecznie o zbawienie ludzi. I w tej walce na pierwszej linii frontu staje Ojciec święty, który niczym Mojżesz z dzisiejszego pierwszego czytania podnosi swoje ręce ku górze. I dopóki te ręce na znak modlitwy ma uniesione wysoko w górze, to w tej walce o zbawienie ludzkie wygrywamy, ale gdy jego ręce opadają – przewagę zaczyna mieć zły. Stąd dziś do Was Bracia i Siostry, mój apel, stąd wezwanie, abyśmy podtrzymywali ręce Ojca świętego w górze, abyśmy niczym Aaron i Chur dla Mojżesza, byli wsparciem dla Ojca Świętego w Jego posłudze dla Kościoła.

Jedną z takich grup, które wspierają Ojca Świętego w modlitwie, wypraszając potrzebne łaski dla Kościoła, modląc się w intencjach wyznaczonych przez Niego na dany miesiąc, są Róże Różańcowe. Poszczególni członkowie Róż każdego dnia biorą do rąk różaniec, by odmawiając na nim jeden dziesiątek, stawać do walki ze złem w świecie, w Kościele, w naszej Parafii, i w naszych rodzinach z tą bronią – jaką jest różaniec. I ci ludzie, ja ufam z wielką wiarą, że przyczyniają się do niejednego zwycięstwa dobra nad złem, a przy tym sami się uświęcają, poprzez swą modlitwę.

Bracie i Siostro, pragnę Cię dziś najpierw zapytać: po której jesteś stronie w walce o zbawienie poszczególnych ludzi? Ale i chcę cię zaprosić do wstąpienia w szeregi Róż Różańcowych. I do podjęcia się zobowiązania do odmawiania jednego dziesiątka różańca dziennie Dołącz do ogromnej armii ludzi, będących wsparciem modlitewnym dla Ojca świętego, dla nas duszpasterzy, dla całego Kościoła. Dołącz do tej wielkiej armii Bożej, której nie jest obojętny los człowieka i jego zbawienie.

Nieraz, gdy słyszę jak niektórzy rodzice mówią swym dzieciom, które nie chcą trwać w wierze przy Bogu ”róbcie co chcecie” z przerażeniem przyglądam się takowej postawie, przecież w tych słowach rzekomej wolności ukryta jest wielka pułapka, jaką jest obojętność, a zwłaszcza obojętność dotycząca zbawienia swych najbliższych. Bo prawdziwie kochający rodzic, nie powie swemu dziecku: róbta co chceta, ale powie: „dziecko zależy mi na tobie, stąd cię napominam, stąd na coś ci nie pozwalam, stąd stawiam ci wymagania, bo cię miłuję”. A jak dziecko wejdzie na drogę grzechu, to będzie je motywował, aby z tej drogi jak najszybciej zeszło, będzie je napominał, że przecież tak żyć nie wolno.

Drogi Rodzicu, po której stronie w tej walce o zbawienie swego dziecka stoisz? Jeśli je zaraz po pierwszej Komunii świętej wypisujesz z lekcji religii, twierdząc, że nie musi w szkole słuchać o Bogu i Jego ewangelii? Po której stronie w tej walce o zbawienie swego dziecka stoisz, jeśli zamiast nauczyć je miłości do Boga i biorąc je do Kościoła w niedzielę, wywozisz je na wycieczkę, szerokim łukiem mijając niejedną świątynię? Po której stronie w tej walce o zbawienie swego dziecka stoisz, jeśli zamiast słów pełnych miłości, twe dziecko w swym domu słyszy tylko słowa kłótni, przekleństw i wyzwisk? Po której stronie stoisz w tej walce o wiarę i zbawienie swego dziecka?

Na koniec pozwólcie, że raz jeszcze wrócę do pytania, od którego zacząłem to dzisiejsze kazanie:

Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie? A to już zależy od nas. Amen.