Ilu ludzi zostanie zbawionych? To pytanie nurtuje wszystkich wierzących. Odpowiedzi padają różne – jedni widzą nielicznych, inni chcieliby spotkać w niebie wszystkich. Pytanie to postawiono również Jezusowi. A On odpowiedział przez porównanie. Istnieją ciasne drzwi i kto przez nie przejdzie, dostąpi zbawienia. Skoro drzwi są ciasne, należy przez nie przechodzić pojedynczo, a do tego możliwie bez żadnego bagażu, bo wszystko, co obciąża człowieka, może uniemożliwić przejście. A kiedy patrzy się dziś na człowieka to ma się wrażenie że on o tym zapomina i tak bardzo przywiązuje się do zbędnego bagażu. Co z tego, że powstają przepiękne wille, pełne wielkich pokoi z pięknie ozdobionymi ogrodami, kiedy brak tam miłości a ściany są zimne, bo rodzice nie mają czasu dla siebie i dla dzieci, zabiegani, zapracowani myślą co by tu jeszcze zrobić, tak by sąsiadom oczy ze zdumienia i z zazdrości powychodziły. A wszystko tylko po to, aby być lepszym od innych, no bo sąsiadka z naprzeciwka kupiła sobie bilet na wakacje na Hawaje, a sąsiad zmienił samochód i teraz taką furą jeździ, że ho ho… A potem tacy dziwią się że dzieci z nimi rozmawiać nie chcą, że ich małżeństwo się rozpada… Że ich sąsiedzi nie odwiedzają i są tacy samotni. Jak bardzo dzisiejsi ludzie nie umieją się cieszyć z tego co mają i co posiadają. Gdzie te czasy kiedy ludzie spotykali się razem by porozmawiać, pospędzać wspólnie chwile, gdzie te czasy kiedy rodzina gromadziła się w jednej izbie wokół stołu, kiedy ojciec błogosławił chleb a następnie łamał i rozdawał go swym dzieciom. Może w takich domach było ciasno, ale ludzie byli sobie bardziej bliscy, życzliwi, pomagali sobie.
Kochani pamiętajmy, że ciasne są drzwi prowadzące do zbawienia. I po śmierci nie zabierzemy ze sobą do trumny zbędnego bagażu. Włożą nam jedynie do rąk różaniec, książeczkę i tyle. Nie zabierzemy ze sobą na tamten świat willi, kont bankowych, samochodu, drogiego sprzętu audiowizualnego, czy pieniędzy za którymi tak bardzo gonimy, niekiedy kosztem niedzieli, czy kłamstwa, oszustwa. Kiedyś staniemy u drzwi nieba i przed Panem Bogiem to wszystko nie będzie takie ważne, bo on popatrzy na nas i na nasze uczynki miłości a nie na stan konta na naszym rachunku bankowym. Bóg zapyta: Co dobrego uczyniliśmy dla drugiego człowieka? Spojrzy na gesty naszej miłości. Prawdę tę ukazuje nam pewne opowiadanie.
Przed bramą nieba stanął król, zapukał, aby mu otworzono i wpuszczono do środka. W drzwiach stanął anioł i zapytał go:
– Co niesiesz ze sobą?
– Koronę, berło, zwycięstwa, sławę – mówi król.
– To za mało – odrzekł anioł, z tym nie wejdziesz za bramę nieba.
Przed bramą stanął uczony, zapukał i czeka. Anioł pyta go:
– Co niesiesz, aby wejść do nieba?
– Nowe systemy, dzieła, noce spędzone nad książkami.
– To za mało, aby wejść do nieba – odpowiedział anioł.
Do bramy delikatnie puka wielka aktorka. Anioł pyta:
– Co przynosisz ze sobą?
– Sławę, taniec, urodę.
– To za mało – odrzekł anioł, nie wejdziesz z tym do nieba.
Do bramy nieba zapukała prosta kobieta.
– Co niesiesz ze sobą? – Zapytał anioł.
– Nic nadzwyczajnego – odrzekła kobieta. – Modlitwę, codzienną pracę, troskę o domowników i dobre uczynki.
– Wejdź – powiedział anioł. – Ty jedna masz klucz do nieba.
Kochani, ciasnota drzwi wiodących do zbawienia to jeszcze nie wszystko. Bo one są otwarte tylko do czasu. Kto się spóźni, ten traci szansę na zbawienie. Sądzę, że każdy z nas przeżył taki moment, kiedy dzieliły go tylko dwa kroki od drzwi do autobusu i nie udało się wsiąść. Drzwi się zamknęły, autobus odjechał. Boleśnie przeżywamy taki dramat, kiedy przed nami zamknie drzwi pociąg ekspresowy, a my mieliśmy w danym dniu pozałatwiać wiele spraw. Są drzwi, które się przed nami zamykają. Spóźniamy się o sekundę, stoimy bezradni. Te zamykające się drzwi mają nam przypomnieć ewangeliczne drzwi. Te jedne jedyne, do których nie możemy się spóźnić. Na ziemi większość spóźnień można nadrobić. Drzwi szczęśliwej wieczności zamykają się na zawsze. Na swoje życie trzeba nam patrzeć w perspektywie tych ostatnich drzwi. Po drodze nic nie jest ważne. Ważne jest, abyśmy się do nieba nie spóźnili.
Jezus wzywa dziś nas do wykorzystania czasu, jaki nam daje. Chrześcijanin winien się spieszyć, by osiągnąć zbawienie. Dla niego musi to być sprawa najpilniejsza. Liczenie się z ograniczonymi możliwościami czasowymi to jeden z warunków mądrego wykorzystania życia. Jeśli jeszcze nie pojednałeś się z Bogiem nie zwlekaj i uczyń to czym prędzej, jeśli jeszcze nie wyciągnąłeś ręki na zgodę w kierunku sąsiada nie zwlekaj i uczyń to czym prędzej. Powiesz przecież jestem Chrześcijaninem. To prawda. Ale tylko ten sam fakt nie wystarczy byś znalazł się po stronie zbawionych. Pamiętaj, że sama znajomość Jezusa w czasie doczesnego życia nie wystarcza do zbawienia. Tu na ziemi musimy być z Chrystusem tak by być z Nim gdy dojdziemy do zamkniętych drzwi. Nic nie pomoże tłumaczenie, że byliśmy ochrzczeni, że ślub nasz był w kościele, że rok w rok otwieraliśmy drzwi kapłanowi, który przychodził z błogosławieństwem domu w okresie kolędy. Nie pomoże powoływanie się na udział w procesjach, nie pomogą nasze oklaski dla Papieża, życzenia przy opłatku w wigilijny wieczór. Chrystus nie udziela zbawienia za same znajomości. Bo kochani nie ma znajomości, które u Chrystusa pozwolą nam załatwić sobie zbawienie. Tu nie ma miejsca na łapówkarstwo. Potrzebna jest nasza sprawiedliwość. To ona – oparta na wierze i dobrych czynach – otwiera drzwi zbawienia. Znajomości nie wystarczą. Potrzebne są ręce wolne od kradzieży i krzywdy, usta wolne od kłamstwa, serce proste i wypełnione miłością bliźniego, stosowanie się do dekalogu, który Jezus streścił w przykazaniu miłości Boga i bliźniego jak siebie samego. Słowa Jezusa są twarde: „Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości!” oraz „Nie wiem, skąd jesteście”. One wypełnią serca nieszczęśliwych rozpaczą. Rozpocznie się płacz. Kto jednak jest winny? Wiedzieli, że powinni przejść przez ciasną bramę, wiedzieli, że należy się spieszyć, bo drzwi zostaną zamknięte. Jeśli nie weszli, to wyłącznie ich wina. Jezus nie odpowiada na pytanie, ilu ludzi zostanie zbawionych. Jest to tajemnica, którą zna jedynie Bóg, i nam jej poznanie nie jest potrzebne. Posługując się przypowieścią o ciasnych drzwiach pragnie, jako dobry pedagog, wezwać nas do mobilizacji wszystkich sił, byśmy zbawienie rzeczywiście osiągnęli. Faktycznie bowiem nie chodzi o to, by wiedzieć, ilu zostanie zbawionych, lecz by samemu do zbawionych należeć. Amen.