Dziś kochani widzimy Boga, który przychodzi…
Każdy z nas pamięta ostatnie święta Bożego Narodzenia, pamiętamy atmosferę ich przygotowań.
Już karp pływał w wannie, już mieszkanie porządnie wysprzątane, już placki były upieczone i choinka ubrana. Po za tym prezenty kupione. Tak współczesny świat witał przychodzącego Boga w okresie świąt Bożego Narodzenia. Tylko, że jakby coraz więcej osób w tym zagonieniu, w przygotowaniu tego, co nazwalibyśmy otoczką świąt zapominało o tym, co najważniejsze, aby przywitać Boga, który do nas przychodzi, aby przywitać Boga z czystym sercem. Wielu zabieganych nie zdążyło niestety oczyścić swej duszy w sakramencie pokuty. I tak jest co roku w ich życiu na Boże Narodzenie. Odkładają swoje nawrócenie z roku na rok żyjąc tak jakby się nic nie stało.
Ale Pan Bóg przychodzi nie tylko wtedy. On przychodzi do nas w każdej Eucharystii, kiedy staje pośród nas, kiedy przemawia do nas w liturgii Słowa, kiedy przychodzi ukryty pod postacią chleba i wina, kiedy wreszcie udziela nam swego błogosławieństwa i kiedy napełnieni nim udajemy się do naszych domów. Tylko czy my zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawę?
Udajemy się do naszych domów.
Przeżywaliśmy w ostatnim czasie falę upałów. I oto każdemu z nas mogło się przytrafić to co spotkało Abrahama o czym słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu. Kiedy była najgorętsza pora dnia przyszedł do Niego Bóg w drugim człowieku. Ujrzał trzy osoby zmierzające ku niemu i zaprosił je do siebie. Abraham zachował się jak prawdziwy gospodarz. Przyjął życzliwie przybyszów przygotował im posiłek i za to spotkała go miła niespodzianka. Bóg obiecał mu potomka. Kochani i do was w tych dniach może przyjść Bóg. Może przyjść niezauważony w drugim człowieku. Być może poprosi o szklankę wody, być może poprosi o kawałek chleba, o jakąś drobną przysługę. Przyjmijcie go życzliwie. Pamiętajcie, że Bóg często przychodzi niezauważony, zauważcie, kiedyś w Betlejem nikt nie przypuszczał, że w maleńkiej bezbronnej dziecinie kryje się Bóg. I dziś może się okazać, że do naszych domów zapuka On niepostrzeżenie, można śmiało powiedzieć z zaskoczenia.
I oto drodzy gospodarze, waszym zadaniem jest przyjąć Boga do swego domu. Drodzy Mężowie i Ojcowie, od momentu zawarcia sakramentu małżeństwa staliście się gospodarzami waszych rodzin i to wam przypadł obowiązek przewodniczenia wspólnocie rodzinnej. To wy jak Abraham macie przyjąć Boga do swego domu. Jak to zrobić? Przede wszystkim będąc otwartym na przybysza, który zapuka do waszych drzwi. Jako dobrzy gospodarze musicie umieć w drugim człowieku rozpoznać Boże oblicze, rozpoznać Boga. Ażeby tak jednak było potrzebna jest z waszej strony troska o codzienną, wspólną modlitwę w waszych rodzinach. Jakże więc ważna jest modlitwa, a zwłaszcza wspólna modlitwa w rodzinie. Katolickie małżeństwa i rodziny powinny zdobyć się na praktykę wspólnej modlitwy jeśli tego jeszcze nie czynią. Matka Teresa z Kalkuty zapytana kiedyś, czego życzy przyszłym małżonkom, powiedziała jedno zdanie: „Żeby nauczyli się wspólnie modlić; rodzina, która się wspólnie modli nigdy się nie rozpadnie. W tym bowiem momencie, kiedy razem klękną do modlitwy, wszystkie problemy staną się mało ważne”. Papież Paweł VI w adhortacji „Marialis cultus” napisał: „Tylko ta rodzina ma prawo nazywać się chrześcijańską, która się wspólnie modli w domu”. Widok rodziców, którzy klękają do modlitwy, składają ręce, żegnają się, pozostanie na zawsze w pamięci dziecka. Po latach wiele spraw dziecko zapomni, ale do końca swego życia nie zapomni widoku ojca, który klękał codziennie do modlitwy. Nie zapomni widoku matki, która choć tak utrudzona klęczała zawsze skupiona, wpatrzona w krzyż czy w obraz. Znalazłem kiedyś świadectwo, które o swoich rodzicach dał twórca piosenek religijnych Duval, podkreślając znaczenie przykładu ojca i matki dla jego postawy religijnej. Powiedział on: “W naszej rodzinie wieczorem odmawiano wspólny pacierz. Do dziś porusza mnie wspomnienie postawy ojca. Zmęczony całodzienna pracą, Klękał po wieczerzy na podłodze, Opierał ręce na siedzeniu krzesła. A ja sobie myślałem: mój ojciec, nieugięty, ten, który kieruje domem i nikogo się nie boi – on schyla głowę przed Panem Bogiem. Bóg musi być wielki, jeżeli mój ojciec przed nim klęka. Matka zaś siedziała z najmłodszym bratem. Jej wargi poruszały się aż do skończenia pacierza. A ja myślałem: Bóg jest wielki i Bóg jest dobry skoro można z Nim rozmawiać trzymając dziecko na rękach. Ręce mojego ojca i wargi mojej matki nauczyły mnie więcej o Bogu niż wszystko inne. I tak jest chyba ze wszystkim. Postawa rodziców może uczynić znacznie więcej, niż najmądrzejsze słowa”.
Drodzy rodzice. Rodzina katolicka według Soboru Watykańskiego II – za św. Janem Damasceńskim – jest nazywana Kościołem domowym. Św. Augustyn przyrównuje nawet ojca rodziny do biskupa. Jak bowiem biskup ma troszczyć się o wiarę w powierzonej wspólnocie Kościelnej, tak każdy ojciec rodziny jest wezwany, by troszczyć się o wiarę w swoim domu – we wspólnocie rodzinnej. Skoro zaś rodzina jest Kościołem, to ma prawo również do własnej liturgii. I jest nią właśnie wspólna modlitwa pod przewodnictwem ojca rodziny. Ta modlitwa dokonuje się w domu, mieszkaniu, w którym żyje rodzina. Mieszkanie rodziny katolickiej powinno zatem na wzór kościoła parafialnego mieć elementy, które będą umożliwiały przeżywanie i prowadzenie życia religijnego. Jakie elementy liturgiczne powinny się znajdować się w naszych domach? Tak jak w kościele punktem centralnym jest ołtarz, tak w domu jest stół, który jest miejscem wspólnych posiłków, działających wspólnoto-twórczo. Wspólny posiłek cementuje. Rodzina, która się stołuje poza domem jest – w jakimś sensie – bardziej narażona na rozbicie. Stół jednoczy. Zatem wielka rola wspólnego stołu. Kolejny element to krzyż. W każdym miejscu, gdzie są chrześcijanie powinien być krzyż. Ściany Waszych domostw oznaczcie Krzyżem Chrystusowym. Nie wstydźcie się Krzyża, bo jest znakiem naszego zbawienia. Pokażcie światu ze nie wstydzicie się krzyża w domu, ale i w szkole, w miejscu pracy. Pokażcie to zlaicyzowanej Europie, która chce zapomnieć o swych chrześcijańskich korzeniach. Ważne jest także, aby w domu znajdowały się obrazy o charakterze religijnym.
Kochani, za chwilę po Mszy świętej udacie się do swoich domów. Pamiętajcie, że Bóg przychodzi zawsze niespodziewanie i niepostrzeżenie. Może i Was odwiedzić, tak jak odwiedził Martę, Marię i ich brata Łazarza w dzisiejszej Ewangelii. On przychodzi do waszych domów ilekroć się wspólnie modlicie a także często też w drugim człowieku. Módlmy się zatem wspólnie o to aby nie zastał drzwi naszych domów zamknięte na Niego i na Jego błogosławieństwo Amen.