Kazanie na 12 niedzielę zwykłą

Bracia i Siostry, w dniu dzisiejszym przeżywamy diecezjalny dzień rodziny. W Starym Sączu przy Ołtarzu Papieskim spotykają się rodziny po to , by tam umocnić się w wierze, by tam umocnić się w swoim powołaniu, i by dać świadectwo temu jakże zwariowanemu światu, że piękna może być miłość mężczyzny i kobiety, którzy poprzez założoną przez siebie wspólnotę rodziną, którą pobłogosławił niegdyś Bóg, idą razem w jednym kierunku potrafiąc dawać sobie szczęście a nie łzy, żyjąc dla siebie i pochylając się jedno nad drugim. Wybrał Was Bóg drodzy małżonkowie i przeznaczył Was, abyście szli i owoc przynosili.

Dziś w Ewangelii Jezus zwrócił się do swych uczniów z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?»
Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał». Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego».

To spotkania z Jezusem doprowadziły Piotra do tego wyznania wiary. I dziś chcę Wam drodzy Bracia i Siostry, zwłaszcza Wy rodzice, którzy na co dzień zabiegacie w swoich domach o spotkania z Jezusem podziękować, podziękować Wam , bo w ten sposób prowadzicie swoich najbliższych, do tego, aby tak jak niegdyś św. Piotr, tak Wasi najbliżsi złożyli wyznanie swej wiary w Chrystusa. Bo i w naszym życiu przyjdzie taki moment kiedy Chrystus zapyta każdego z nas: Kim dla Ciebie Jestem?

I dziś za te spotkania w Waszych rodzinach z Chrystusem chcę podziękować, bo to właśnie przez te spotkania prowadzicie swych bliskich do wyznania wiary w Chrystusa, ale i dajecie piękne świadectwo miłości do Chrystusa i Jego Kościoła.

Najpierw dziękuję Wam rodzice, którzy w swych domach pielęgnujecie modlitwę codzienną. Tę poranną, kiedy klękacie zaraz po przebudzeniu by powierzyć się Bogu i poprosić go o błogosławieństwo dla siebie i swych bliskich i dla swej pracy na cały dzień, który przed Wami. Którzy potraficie uklęknąć przed Bogiem i wieczorem, by w geście wdzięczności za wszelkie dobra, które Was spotkały w kończącym się dniu powiedzieć Bogu słowo: dziękuję. Piękny jest widok rodziny, która razem gromadzi się na wspólnym pacierzu. Która ma świadomość, że wszystko co ma zawdzięcza przecież Bogu.

Chcę Wam podziękować z tego miejsca drodzy Rodzice, którzy w każdą niedzielę i święta nakazane przyprowadzacie na Eucharystie swoje rodziny. Gromadzicie je przy tych stołach, jakimi są ambona i ołtarz. Którzy w centrum każdej swojej niedzieli postawiliście spotkanie z Chrystusem, dlatego jesteście, dlatego przybyliście i dziś tu do tej świątyni. Chcę Wam podziękować za to, że przyprowadzacie tu co niedzielę swoje dzieci, że udostępniacie im możliwość spotkania z Chrystusem, który przecież na kartach ewangelii mówi: „pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie”. Dziękuję Wam, że nie ulegliście szatańskiej pokusie przeżywania niedzieli na sposób pogański, bez Boga, bez spotkania z nim na Mszy świętej. Ale gromadzicie się ze swymi rodzinami przy ołtarzu, z którego wypływa źródło – źródło prawdziwej miłości, źródło sił życiodajnych, źródło łask, do którego trzeba nam przychodzić i z którego trzeba nam czerpać łaski. Pamiętam jak po przyjściu na jedną z parafii od razu zauważyłem pewnego człowieka, który codziennie przychodził na Msze Świętą. Po pierwszym miesiącu pobytu na parafii wybrałem się z okazji I piątku do chorych, w jednym mieszkaniu drzwi otworzył mi ów człowiek, po czym mnie zaprowadził do pokoju, gdzie na łóżku leżała jego sparaliżowana żona. Po obrzędzie Komunii, mówię do niego: Ja to pana codziennie widzę na Eucharystii przystępującego do Komunii Świętej. A on mi na to: Proszę Księdza, gdyby nie codzienna Eucharystia a zwłaszcza Komunia Święta, to nie miałbym siły do tego, by być i opiekować się swą małżonką. Kiedy usłyszałem te jego słowa, pomyślałem sobie: ten człowiek, zna wartość Eucharystii,dlatego jest na niej każdego dnia, a są tacy, którzy potrafią wzgardzić Eucharystią nawet w niedzielę, oni tracą siły, bo nie przychodzą do źródła, aby z niego zaczerpnąć.

Dziękuję Wam drodzy Rodzice, którzy jesteście dla swoich dzieci pierwszymi katechetami nauczając ich od najmłodszych lat pacierza, nauczając prawd naszej świętej wiary, pokazując od początku co jest dobre, a czego nie wolno i powinni się wystrzegać. Nieraz z tego miejsca obserwuję, jak po przyjściu do kościoła wielu z Was wraz ze swymi dziećmi przyklęka po czym czyni wraz z dzieckiem znak krzyża, pokazując przy tym na tabernakulum, wskazując dziecku na to, kto w tym miejscu jest najważniejszy i z kim przyszliśmy się tu spotkać. Dziękuję Wam również za waszą obecność z dziećmi podczas procesji Bożego Ciała ale i teraz podczas oktawy Bożego Ciała, kiedy to przyprowadzacie swe dzieci, aby sypały kwiatki i dzwoniły dzwonkami, a przez to w ten sposób uwielbiały Boga i uczyły się okazywać mu Miłość.

Dziękuję Wam drodzy rodzice, którzy potraficie przy swoich dzieciach klękać też do kratek konfesjonału, by tam od samego Chrystusa uczyć się postawy przebaczania. Ona jest bardzo ważna w rodzinach, bo skoro Bóg mi przebaczył, to kim ja jestem bym nie umiał przebaczyć tym, których kocham?

Dziękuję Wam drodzy Rodzice zwłaszcza wy, którzy w swoich domach na co dzień w praktyce realizujecie Słowa Ewangelii, ucząc swoje dzieci i pokazując im co to uczciwość, co to pracowitość, co to wzajemna miłość, co to szlachetność, szacunek dla drugiego człowieka.

Dziękuję Wam drodzy Rodzice również za to, że potraficie dzielić się tym co macie również ze wspólnotą parafialną i uczycie tego swoich dzieci, dając im ofiarę na tacę. To nie jest ofiara dla księdza, jak niestety wciąż wielu uważa. To ofiara na utrzymanie budynku kościoła, na prąd, rzeczy, które się zużywają w kościele, podczas liturgii, to ofiara na seminarium duchowne, czy różne instytucje. To przecież poprzez te ofiary, ten nasz dom modlitwy, jakim jest ta świątynia i jej otoczenie, pięknieje, i jest świadectwem wiary ludzi, którzy z tego domu korzystają. Dlatego dziękuję Wam i za tę naukę, którą dajecie swoim dzieciom, aby nie były w przyszłości egoistami, ale potrafiły podzielić się tym co mają z innymi i czuć, że troska o ten dom, to przecież nasza wspólna sprawa.

Dziękuję Wam drodzy Rodzice którzy w obliczu trudności, kłopotów, które pojawiły się na Waszej drodze małżeńskiego i rodzinnego życia nie zostawiliście swojej rodziny, ale stanęliście przy swoich bliskich, broniąc ich, i dzielnie zmagając się z przeciwnościami losu. Pięknie wypowiada się słowa przyrzeczenia małżeńskiego: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci, ale tak naprawdę sprawdzian tych słów, jest sytuacja, kiedy jesteśmy przy osobach, zwłaszcza wtedy, kiedy one nas potrzebują. I próbujemy ratować je, jeśli się pogubiły.

Mam świadomość, że tu może być dziś ktoś w tej świątyni, kto nie doświadczył miłości ze strony swego Ojca, czy matki, mam świadomość, że w tej świątyni może być ktoś kogo opuścił ojciec , lub matka , zostawił, mam świadomość, że w tej świątyni może być też ktoś, kto ma przykry obraz, który wyniósł ze swego domu. I może ktoś dlatego ma dziś pretensje do Boga. Z tego powodu… Chce ci powiedzieć z tego miejsca, że to nie Bóg zawiódł. To zawiódł człowiek, człowiek, który odczytawszy swoje powołanie, nie stanął na wysokości zadania. Zawiódł człowiek, który zamiast być przy swoich najbliższych zwłaszcza, gdy go potrzebowali, wyszedł po to przysłowiowe mleko, zawiódł człowiek, który zamiast kochać i szanować swoich najbliższych zaczął znęcać się nad nimi, wyzywać, zniewalać ich i stosować przemoc. Bo dokonał złego wyboru. Ale to nie Bóg zawiódł. Bo Bóg wskazuje każdym małżonkom drogę. , którą mają podążać, jest nią przykazanie miłości: Przykazanie nowe daję Wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja Wam umiłowałem, nie tak jak nieraz proponował wam będzie świat, ale tak jak On nas umiłował. Miłością czystą, zdolną do przebaczania sobie i do poświęceń. Miłością, która każdego dnia nasze„ja” zamienia na „my”. Amen.