Kazanie na Wielki Piątek

Jezu Chryste Panie miły, o Baranku tak cierpliwy…

stajemy tu w ten wielkopiątkowy wieczór, by wpatrywać się w Ciebie na krzyżu. Jeszcze wczoraj pochylałeś się nad swoimi uczniami i obmywałeś im nogi, jeszcze wczoraj mówiłeś, byśmy i my tak innym czynili, mówiłeś, że po tym, wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. A dziś widzimy z jaką miłością niesiesz krzyż, krzyż, który ludzie założyli na Twe obolałe ramiona. Widzimy jak zmierzasz na Golgotę. Na miejsce, gdzie- dokonała się największa zbrodnia w historii świata, gdzie człowiek owładnięty nienawiścią ukrzyżował i zabił – zabił swego Boga, lecz nie wiedział, że ten Bóg, On i tak ostatecznie zwycięży. Bo Miłość nigdy na śmierć nie umiera. Bo Miłości nie da się zabić.

Bracia i Siostry podczas wielkopostnych dni podążaliśmy wraz z Chrystusem drogą Jego męki. Na nabożeństwach Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żalach, widzieliśmy, jak niesie ciężki krzyż na Golgotę. A wokół otaczali go ludzie. Różni ludzie. Pośród nich co pojawili się w tłumie, niczym promień słońca na pochmurnym niebie, o sercu dobrym, o sercu wrażliwym, szlachetnym, o sercu współczującym. Nie uczynili nic spektakularnego, oni nie zabiegali o sławę, a jednak to ich wspomina Kościół, bo zostawili dobry, trwały ślad na drodze krzyżowej Chrystusa.

Przyglądaliśmy się Maryi – Matce, która bolała wraz ze swym synem, która była przy nim, kiedy jej potrzebował. Spoglądaliśmy na Szymona z Cyreny, który został przymuszony do dźwigania krzyża Chrystusa. Nie wiedząc, że pomaga komuś, kto mu kiedyś okaże pomoc. Spoglądaliśmy też na Weronikę, na jej odwagę – jej szlachetny, bezinteresowny gest otarcia twarzy skazańca. Otrzymała za to nagrodę, z którą nie rozstawała się do końca życia. Odciśnięte Jego oblicze na chuście. Przyglądaliśmy się niewiastom płaczącym, które stały na drodze i płakały. A ty Chryste zachęciłeś je, by ich współczucie nie zakończyło się tylko na płaczu, ale pchnęło ich do działania i pomocy. Spoglądaliśmy też na umiłowanego ucznia, który na prośbę samego Chrystusa wziął Maryję do siebie, zaprosił ją do swego życia. A dziś w ten Wielki Piątek stajemy u stóp krzyża. Na stajemy na Golgocie, by spoglądnąć w kierunku krzyża. I spoglądamy na tego, który wisi na krzyżu.

W krzyżu cierpienie w krzyżu zbawienie,
W krzyżu miłości nauka.
W krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda,
Dla duszy smutkiem zmroczonej.

Gdy grom się zbliża, pośpiesz do krzyża,
On ciebie wesprze, ocali.

Gdy cię skrzywdzono, albo zraniono,
Lub serce czyjeś zawiodło:
O nie rozpaczaj, módl się, przebaczaj,
Krzyż niech ci stanie za godło.

Bracie, Siostro, jeśli ci dzisiaj ciężko w życiu, ciężko na duchu i może jeśli jesteś już zmęczony stanem epidemii, spójrz na krzyż – i proś Chrystusa, by nie tyle zabrał od ciebie ten krzyż, ale byś Ty sam umiał wlewać nadzieję, tym którym tej nadziei już brak.

Jeśli ci już brakuje sił w codziennym znoszeniu krzyża: choroby, zniewolenia, samotności, utraty kogoś bliskiego, spójrz dziś na krzyż i proś Chrystusa, by nie tyle odebrał ci ten krzyż, co zesłał ludzi, którzy pomogą ci ten krzyż dźwigać na co dzień.

Jeśli boisz się śmierci, i ten strach cię paraliżuje, odbiera ci radość życia, to popatrz na krzyż i proś dziś Chrystusa, by nie tyle zachował cię od śmierci, ale byś umiał żyć na co dzień ze świadomością jej kiedyś nadejścia. I byś stale był gotowy na nią, żyjąc tu na ziemi na co dzień w przyjaźni z Bogiem.

Jeśli w twoim sercu jest nienawiść do kogoś, do jakiegoś człowieka to spójrz na krzyż – proś dziś Chrystusa, by dał Ci łaskę przebaczenia. Bo podajże, jednym z najtrudniejszych słów do wypowiedzenia jest słowo: wybaczam.

Bracia i Siostry patrzmy dziś wszyscy na krzyż. Bo to na nim Jezus Chrystus – złożył Ojcu ofiarę ze swego życia, złożył ją jako najwyższy kapłan, złożył ofiarę przebłagalną za grzechy wszystkich ludzi. Stał się kapłanem, ale i stał się ofiarą. A była to ofiara z samego siebie.

Był Wielki Piątek 1442 roku. Siostra zakonna – Rita – modliła się, by móc ulżyć Chrystusowi, wziąć choć w części na siebie Jego brzemię. Nagle poczuła olbrzymi ból głowy. Coś ostrego odpadło z figury Chrystusa i wbiło się w jej czoło, raniąc je dotkliwie. Rita otrzymała stygmat ciernia z korony cierniowej Chrystusa.

Bracia i Siostry, jak my podchodzimy do męki Chrystusa? Czy w postawie wdzięczności? Jaki jest nasz stosunek do każdego piątku? Czy potrafimy powstrzymać się w piątki od spożywania potraw mięsnych? – czy rozumiemy, że wtedy był piątek, kiedy za nas Chrystus oddał swoje życie, byśmy mogli żyć, że to w piątek złożył największą ofiarę, by ratować ludzkość przed śmiercią na wieki? A jaki jest nasz stosunek do Eucharystii – czy rozumiemy że ta ofiara Golgoty – oddanie życia za nas – że ona wciąż dokonuje się w sposób bezkrwawy na tym ołtarzu na każdej sprawowanej Mszy świętej. A jaki jest nasz stosunek do krzyża? Czy wpatrujemy się w niego często, czerpiąc z niego siły, a może przed nim uciekamy? Czy krzyż zajmuje centralne miejsce w naszych domach? A może domagamy się usunięcia krzyży z dróg, ze szkół, z życia publicznego, bo wciąż nie rozumiemy, że krzyż jest czymś cennym, co przypomina nam o miłości Chrystusa do nas, że jest znakiem i narzędziem naszego zbawienia.

Kochani bracia i siostry, patrzmy dziś w krzyż – by zobaczyć w nim znak miłości – miłości Boga do człowieka i by z krzyża Chrystusowego uczyć się miłości gotowej do poświęceń. By z krzyża Chrystusowego uczyć się tego, co znaczy kochać. Kochać Boga w postawie posłuszeństwa Jemu, uczyć się kochać i drugiego człowieka w postawie ofiarowania mu swoich sił, często i swego zdrowia, ofiarowywania mu siebie.

Za wiele dziś w naszym świecie wzajemnej nienawiści, za wiele radości z cierpienia czy ludzkich upadków. Za wiele krytykanctwa, wyśmiewania, wiecznego niezadowolenia. Myślę, że tym co o wiele bardziej zabija współczesny świat od epidemii, jest właśnie nienawiść, zwłaszcza ta wylewająca się z naszych słów. Wystarczy wejść w świat internetu, na różne portale społecznościowe, jak bardzo ludzie się tam nienawidzą, jak bardzo zapomnieli o słowach Chrystusa: po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. Ile w ich komentarzach dziś jadu, ile zazdrości i nienawiści. Nie tak postępuje uczeń Chrystusa. Nie tak! Nie niszczy nigdy drugiego słowem, nie miesza z błotem.

W wypadku drogowym zginął bardzo młody kapłan. Nadszedł Wielki Piątek w życiu rodziców tego księdza. Media podały informację o jego śmierci. Ludzie na jednym z portali zamieszczali przy tym różne komentarze. Były wyrazy współczucia dla rodziny. Ale był i taki następującej treści: „Jednego pedofila mniej.” Kiedy przeczytałem ów komentarz najpierw pomyślałem o rodzicach tego księdza jak bardzo muszą boleć ich tak szkalujące wpisy; pomyślałem też, o Maryi, która stała w Wielki Piątek pod krzyżem i słuchała podobnych złowrogich komentarzy pod adresem jej syna; pomyślałem też o swojej śmierci, i o tym co wówczas o mnie będą czytać kiedyś moi bliscy na różnych forach internetowych?

Bracie i Siostro, dlatego proszę Cię dziś z tego miejsca w ten Wielki Piątek roku pańskiego 2022: nie zabijaj. Nigdy nie zabijaj swoim słowem drugiego człowieka. Bierz odpowiedzialność za wypowiedziane, czy napisane słowo.

Trzeba nam wszystkim, którzy dziś stajemy u stóp krzyża, zacząć przemieniać ten świat, ale zacząć od przemiany naszych serc, bo na nic się zda przemiana naszego prawa, bo nic nie dadzą żadne reformy w naszym życiu społecznym, w naszej Ojczyźnie, jeśli nie zaczniemy reformy od przemiany siebie i swego serca i swego nastawienia do drugiego człowieka. Jeśli nie będziemy ludźmi sumienia. Św. Jan Paweł II mówił niegdyś w Skoczowie: „Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2)”.

Jakże to wezwanie Papieża pozostaje dziś aktualne. Polska woła dziś o ludzi sumienia. Jeśli przestaniemy kształtować sumienia w ludziach, jeśli będziemy pozwalać na sianie w ludzkich sercach nienawiści, również nienawiści do Chrystusowych uczniów, a zaczniemy propagować i wychwalać grzech i obnosić się z nim – to nie łudźmy się – staniemy się nie uczniami Boga, ale wielkimi niegodziwcami i niewdzięcznikami, tymi którzy będą nadal krzyżować Chrystusa w drugim człowieku.

Dziś Chrystus nadal cierpi i to w drugim człowieku, który żyje obok ciebie, a którego nieraz zabija się słowem. Nieraz za ścianą twego mieszkania, nieraz w tym samym bloku, w tej samej klatce. Nieraz w twoim mieszkaniu jest cierpiący Chrystus w człowieku, którego skrzywdziło ludzkie słowo. Nie przechodź obojętnie obok niego, nie przechodź obojętnie obok Chrystusa, na którego nadal wydaje się różne wyroki, i którego dzisiaj wielu nadal się wypiera, i z którego dziś nadal się wyśmiewa, z którego nadal się dziś szydzi, i którego nadal się krzyżuje, i który nadal umiera nieraz w wielkim osamotnieniu. Zobacz Chrystusa w obliczu tych napotykanych osób i stań się dobrym człowiekiem na Jego drodze krzyża.

Krzyż kojarzy się nam zbyt często tylko ze śmiercią. Dlatego boimy się krzyża, i nieraz chcemy uciec przed nim. A tymczasem z krzyża bracia i siostry rodzi się życie. Z każdego krzyża rodzi się życie i to dzięki Jezusowi Chrystusowi, krzyż zatem nie prowadzi nas tylko do śmierci. Ale prowadzi do życia i to do życia na wieki. I tak patrz od dziś na swój krzyż, na krzyż który dźwigasz, że on prowadzi Cię przede wszystkim do życia a nie do śmierci.

W czasie liturgii wielkiego piątku zostanie uroczyście wniesiony przez kapłana krzyż. Spójrz na niego. Ale i na tego, który jest na drzewie krzyża. Chrystus ma przybite swe ręce i nogi. Potrzebuje dziś Ciebie – potrzebuje twoich rąk i twoich nóg, by nieść współczesnemu człowiekowi nadzieję – nadzieję na lepsze jutro. Czy pomożesz mu w tym i swoim życiem pokażesz ludziom, że Bóg ich kocha?A przez to staniesz się dobrym człowiekiem na drodze krzyżowej innych? Decyzja należy już tylko do Ciebie. Amen.