Kazanie na 25 niedzielę zwykłą rok C

W roku 1920 odbył się Nowym Jorku głośny proces spadkowy. Chodziło o spadek po multimilionerze Menforcie.

Jedyną spadkobierczynią była jego córka Gracja. Sędzia w obecności świadków otworzył kopertę z testamentem i odczytał tekst: Majątek mój przeznaczam jedynej mojej córce, Gracji. Zanim jednak stanie się prawną właścicielką – żądam od niej wyrzeczenia się wiary katolickiej”. Sędzia zwrócił się do Gracji z zapytaniem, czy wyrzeka się wiary. W sali zapanowała cisza. Po chwili dał się słyszeć zdecydowany głos Gracji, która odpowiedziała: „wiary się nie wyrzekam”. „Wobec tego – powiedział sędzia – majątek przechodzi na skarb Państwa”. Po procesie sędzia podszedł do Gracji i zapytał dlaczego tak postąpiła. „Utraty Boga nie powetuje mi żadne dobro, a dla tych kilkunastu lat mojego życia nie warto sobie przekreślać wieczności. Czymże jest majątek mojego ojca, wobec majątku, który daje mi Ojciec w niebie? – odpowiedziała Gracja.

Drodzy Bracia i siostry, słyszeliśmy przed chwilą w ewangelii słowa: Nie można służyć Bogu i mamonie.

Mamona to bogactwo materialne. To pieniądz. I chcę dziś tu z tego miejsca powiedzieć, że nie jest niczym złym zdobywanie pieniędzy, bo przecież one służą nam do życia. Potrzebujemy ich, by zakupić pożywienie, by się odziać, potrzebujemy ich by opłacić rachunki, potrzebujemy ich, by zaspakajać swoje potrzeby. Nawet przynosimy je do kościoła – aby za pomocą nich, wrzucając je na tacę – okazać swoją troskę o to miejsce. Bo pieniądz nie jest niczym złym. Problem zaczyna się jednak wtedy w życiu człowieka, kiedy to nie pieniądz służy człowiekowi, ale kiedy to człowiek zaczyna służyć pieniądzu, problem pojawia się wtedy, kiedy to ja jako człowiek zaczynam służyć banknotom, i kiedy zakochuję się w pieniądzu i zaczynam czynić go panem swego życia wstawiając go w życiu w miejsce, które należy się Bogu. Wówczas pojawia się problem, który może doprowadzić nawet do tragedii. Dlatego dziś drogi bracie i droga siostro, proszę cię zadaj sobie pytanie: Komu w swym życiu służysz? Kogo wybierasz za Pana swego życia: Boga, czy mamonę?

Ileż to ludzi zamiast służyć Bogu, stało się sługami banknotów. I dziś skutki takiej postawy ich służalczości mamonie, widać w ich życiu, ale i zaczynamy coraz bardziej dostrzegać też w życiu społecznym.

Rozbił swoją rodzinę , bo jako mąż zaczął brać godziny nadliczbowe w pracy, zaczął w weekendy wyjeżdżać w delegacje, i w tej gonitwie za pieniądzem zaczęło brakować czasu dla współmałżonka, dla dzieci. Bo liczył się awans, lepsza posada, liczyła się mamona a nie czas spędzony z bliskimi. Bardzo się od nich oddalił. Dziś tego żałuje i chciałby bardzo cofnąć czas.

Pewna kobieta – żona i matka mając pracę tu w Polsce,– postanowiła wyjechać za granicę pozostawiając swego męża i dzieci tu w kraju, bo było jej ciągle mało pieniędzy – a dziś żałuje gdyż nic nie jest w stanie zwrócić jej widoku dorastania dzieci; ominęło ją, to jak te jej dzieci wypowiadały swe pierwsze słowa, jak stawiały pierwsze kroki, jak szły do szkoły. Przepracowała za granicą ich całe dzieciństwo, a i dzieciom tak bardzo brakowało obecności mamy. Pracę w Polsce miała, ale chęć zdobycia szybko wielkich pieniędzy spowodowała, że z kraju wyjechała, że zaczęła służyć mamonie. Dziś z perspektywy czasu, żałuje swego wyboru.

Miał kochającą rodzinę, miał samochód, pracę, swój dom. Ale pewnego dnia zapragnął mieć więcej. I zaczął grać na maszynach. Zaczął służyć mamonie. Szybko wpadł w szpony hazardu. Dziś płacze jego rodzina, bo stałym bywalcem w ich domu stał się komornik. Oto kolejna ofiara służenia mamonie.

Ileż niepotrzebnych wojen, ileż płaczu dzieci, krzyku matek, śmierci ludzkiej, bo jakiś człowiek posiadający władzę, zaczął służyć mamonie i ślepo pragnąc pieniędzy sprzedaje broń na lewo i prawo komu popadnie bez zastanowienia. Bo liczy się dla niego pieniądz a nie życie ludzkie. A broń w ten sposób dociera do terrorystów. Giną niewinni ludzie. Być może i dlatego to święty Paweł dziś zaleca nam modlitwę za sprawujących władzę.

A ileż małżeństw zaczęło dziś służyć mamonie i w imię kolejnych awansów, zdobywania kariery, wzbogacania się ale i własnej wygody rezygnuje dziś z potomstwa, z kolejnego dziecka i zamyka się na życie, i tak często niszczy swoje związki małżeńskie poprzez antykoncepcje. Mieli służyć Bogu współuczestnicząc z nim w dziele stwarzania nowego człowieka a dziś zapominając o jakże swym wielkim zadaniu przekazywania życia zaczęli służyć mamonie – dobrom materialnym. A przez to smutna będzie kiedyś ich starość.

Ileż i dziś pośród nas katolików ludzi, którzy w swoich zakładach pracy, w swoich firmach postanowili w swych sercach, że będą służyć pieniądzu poprzez swoją nieuczciwość. Że będą kombinować, fałszować, uprawiać krętactwo. Czyż dziś nie o takich mówi nam prorok Amos? W pierwszym czytaniu słyszeliśmy, że są tacy, którzy w swych sercach postanowili:

Będziemy zmniejszać efę, powiększać syki i wagę podstępnie fałszować.

Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów.

Minęło tyle wieków od tamtego czasu. Ale jak widzimy z własnej obserwacji nadal spotkać można takich, którzy postanawiają w swym sercu w ramach prowadzonej przez siebie działalności stosować się do nieuczciwości. Dlatego kombinują, stosują krętactwa, oszukują. Czyż nie zdarzyło się nam nigdy, że ktoś nam w sklepie sprzedał stary towar zachwalając go, jaki on to jest świeży? Czyż nie zdarza się, że ktoś sprzedaje nam na stacji benzynowej „chrzczone” paliwo? Czyż nie zdarza się, że ktoś na targu podstępnie fałszuje wciąż wagę?

Ileż osób nadal stosuje wyzysk? Czyż i dziś nie zdarzają się tacy, którzy potrafią kupić biednego już nie za srebro, ale chociażby za inną cenę np. za alkohol, obiecując pijakowi butelkę wódki, kupują kogoś kosztem rozbitej rodziny, czy cierpienia innych.

Drodzy bracia i siostry jak widzimy,nadal są tacy, którzy chcieliby służyć dwóm panom. A nawet im służą. Są tacy pośród nas, którzy dumnie zwą się katolikami, którzy chcieliby dać Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Którzy z jednej strony uważają się za katolików, liczących się z Bogiem, a w niedzielę nakazują swoim pracownikom przychodzić do pracy, do swoich sklepów, aby w tym dniu się wzbogacać, zarabiać – sami świętując zabierają swemu pracownikowi możliwość świętowania dnia pańskiego ze swymi rodzinami.

Drogi bracie, droga siostro, może pracujesz w zakładzie pracy, może prowadzisz swój własny biznes, swoją firmę i może źle traktujesz człowieka, z którym przychodzi Ci pracować na co dzień. Jeśli tak jest wiedz, że to właśnie do Ciebie Prorok Amos kieruje dziś przestrogę:

Przysiągł Pan: Nie zapomnę nigdy wszystkich twych czynów.”

Bo jest to niegodziwe w oczach bożych, gdy ktoś stosuje się do nieuczciwości i wyzysku, gdy ktoś jest nieuczciwym pracodawcą. I ma rację Prorok Amos, bo świat w ten sposób nie będzie lepszy, jeśli będziemy w nim stosować przekręty i oszukiwać innych, jeżeli będziemy wyzyskiwać swoich pracowników, zabierając im na przykład dzień wolny w niedzielę, który mogli by spędzić z rodziną, ze swymi dziećmi.

Nie można służyć Bogu i mamonie. Nie można też skłaniać się do nieuczciwości i wyzysku. Oto przesłanie – które dziś Bóg kieruje do nas tej niedzieli. Amen.