Wydarzenie miało to miejsce w jednym z polskich miast. Na jednym z przystanków młodzi wandale napadli staruszkę chcąc wyrwać jej torebkę. Nikt nie zareagował, choć przystanek był pełen ludzi. Nikt nie przyszedł z pomocą starszej kobiecie. Podobna sytuacja parę miesięcy później, bo oto młodzi chuligani niszczą kosz na śmieci w pobliżu przystanka. Podchodzi policjant i zwraca im uwagę. Parę sekund później umiera zraniony przez jednego z chuliganów nożem. A wokół stoi tłum gapiów. Stoi i czeka… tylko na co… Po tym wydarzeniu w prasie pojawia się artykuł zatytułowany: „Co się stało ze współczesnym samarytaninem?”
I dziś w kontekście ewangelii, którą przed chwilą usłyszeliśmy o miłosiernym samarytaninie, chciałbym, abyśmy odpowiedzieli sobie na to pytanie: Co się stało ze współczesnym samarytaninem?
Dlaczego, w sytuacjach, kiedy nasz bliźni potrzebuje pomocy, jakiejkolwiek, tak często pozostaje sam sobie, zdany tylko na siebie. Co sprawia, że współczesnemu człowiekowi tak trudno dziś wyciągnąć pomocną dłoń?
I moi kochani są dwie odpowiedzi na to pytanie: Przyczyną może być albo obojętność albo strach.
Obojętność pojawia się wtedy, kiedy pełno w nas egoizmu. Dlatego mówimy: Co mi tam że innym się źle dzieje, dobrze że ja jestem bezpieczny…,, po co mam się wychylać i wtykać nos w nie swoje sprawy, przecież to nie moja sprawa, są inni niech mu pomogą, a mi czy kiedykolwiek ktoś pomógł?. Jak widzimy uwaga takich ludzi skupiona jest na sobie i swoich sprawach dlatego tak trudno im dostrzec biedę i potrzeby drugiego człowieka, który oczekuje na pomocną dłoń.
I oto druga możliwość odpowiedzi na pytanie dlaczego ludzie nie chcą dziś być miłosiernymi samarytanami. Jest nią strach, strach przed tym by się komuś nie narazić, strach o swoich bliskich, o swą rodzinę. A z nim wiąże się brak odwagi by podjąć krok naprzód, by wyciągnąć pomocną dłoń do człowieka, który jest naszym bliźnim, a który jest w wielkiej potrzebie.
I pojawia się kolejne pytanie: Co zatem każdy chrześcijanin powinien czynić? Co ma zrobić, aby nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują? Co ma czynić by przezwyciężyć strach? Odpowiedź na to pytanie podaje nam dzisiejsze pierwsze czytanie a także ewangelia. Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego. Jeśli będziemy kochać nade wszystko Pana Boga i drugiego człowieka, niezależnie od tego kim by ten człowiek był, Bóg doda nam odwagi by pomóc tym, którzy pomocy potrzebują. Bo przecież z chwilą bierzmowania wielu z nas tu obecnych przyjęło dary Ducha św. a pośród nich i dar odwagi. Trzeba abyśmy sobie to uświadomili, szczególnie w chwilach kiedy stajemy wobec wyboru: Czy pomóc komuś czy nie?
Kiedy tak zastanawiałem się nad tym tytułem artykułu : „Co się stało ze współczesnym samarytaninem?” doszedłem do wniosku, że współczesny samarytanin jest nadal wśród nas, i działa zapominając często o sobie. On jest pośród nas. On jest w wielu domach, szczególnie tam, gdzie rodzice opiekują się niepełnosprawnym dzieckiem, gdzie mąż troszczy się o chorą żonę, gdzie człowiek, w drugim człowieku dostrzega Boże dziecię a więc dostrzega swego brata, gdzie sąsiad biegnie pomóc sąsiadowi zwieźć siano z pola przed zbliżającą się burzą, gdzie wnuczek robi swej babci zakupy, by jej nie zabrakło leków, czy pożywienia, gdzie ktoś niesie pomoc przypadkowo spotkanej osobie. I w wielu wielu innych sytuacjach na co dzień kiedy ludzie podają sobie pomocną dłoń. Wpatrujmy się dziś w miłosiernego samarytanina i od niego uczmy się postawy przemiany świata.